Pola jest małą dziewczynką. Nawet nie wie, ile dokładnie ma lat. W sumie wydaje jej się, że jest to nieistotne. Najważniejsze, aby jej brat Aleks jak najszybciej wrócił już ze szkoły do domu. Dzisiaj jest środa, a to dzień tygodnia, w którym otwierają bibliotekę. Tak bardzo chce, aby Aleks już przyszedł. W końcu słyszy kroki na korytarzu, więc biegiem rusza do drzwi wejściowych i... bam - z impetem upada na podłogę. Aleks otwierając drzwi niechcący wywrócił małą dziewczynką.
Jednak ona nie płacze, pomimo wielkiego guza na głowie. Od razu szybko wstaje, aby dorwać plecak Aleksa a tam - o jej - ogarnięta nieopisaną radością zaczyna wyciągać z niego... malutkie książeczki. Jedna po drugiej a potem po cztery na raz. Jest ich ze dwadzieścia a każda skrywa niesamowitą historię. Pola jest taka szczęśliwa. Kocha Aleksa, kocha świat, kocha wszystko, bo kocha książki i ma dobre maleńkie serduszko. Bądźcie jak Pola, pozwólcie żeby książki dawały wam radość, zarażajcie nią wszystkie dzieci.
Hmmm... łatwo powiedzieć, ale nie wszystkie dzieci kochają książki tak jak Pola. Dla niektórych czytanie to przykry obowiązek i choćbyśmy bardzo chcieli to trudno przekonać je, że daje wiele przyjemności. Są chłopcy, którzy wolą grać w piłkę, oglądać bajki a kiedy proponuje się im wspólną lekturę płaczą, bo myślą, że to kara.
Pola ma starszego braciszka. Nie tego, co przynosi jej książki ze szkoły, bo on jest już duży i chyba ma dziewczynę, ale jeszcze jednego, na którego mamusia krzyczy, gdy nie chce czytać. Bardzo nie lubi tych krzyków, ale mamusia jest taka nerwowa i nie może znieść, że Iwo nie kocha książek tak jak my. Wiecie, on naprawdę jest niemożliwy, ciągle jej dokucza a ona chyba sobie z nim nie radzi. Może wy drodzy czytelnicy chcielibyście pomóc mamusi Poli, by mogła przekonać Iwa, iż czytanie to wcale nie jest przykry obowiązek?
Sama Pola choć jest jeszcze mała napisała z pomocą Aleksa:
1. Nie denerwuj się
2. Nie płacz
3. Bądź wytrywała
Niestety Pola myśli, że jednak z Iwa nie będzie książkokoholika, prędzej jakiś sportowiec, ale przecież sportowcy też muszą umieć czytać. W ogóle wszyscy powinni czytać i nie mówić brzydkich słów. Ah dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane?
Na koniec wspomnę wam jeszcze o ulubionej książeczce Poli. Jest ona bardzo stara i zniszczona i wcale nie jest malutka, ale zawiera tyle ciekawych opowieści, że nie sposób jej nie pokochać. Ulubiona baśń dziewczynki to ta o dwóch Doratkach. Przed snem tata często opowiada ją malutkiej Poli. A w tym czasie Iwo ogląda bajkę w swoim pokoju i nie chce się do nich przyłączyć. Może kiedyś zmieni zdanie? Jak myślicie?
To prawda wśrod dzieci jest bardzo duży problem z czytaniem. Mój syn chodź teraz chętnie słucha bajek, miał okres w swoim życiu, że była to dla niego najgorsza kara.
OdpowiedzUsuńDzieci nie lubią czytać i to mnie przeraża. Będąc jednak szczerym to jak sama byłam dzieckiem nie lubiłam książek, ba! Uważałam to za coś nudnego. Pamiętam dobrze, jak na święta dostałam swoją pierwszą książkę i płakałam pół dnia. A teraz? Teraz w domu książki mi się nie mieszczą. Wszystko zalezy od dziecka. Znam dziewczynkę 7letnia którą kocha książki od kiedy nauczyła się czytać, ale znam też osoby które nie nawidzą ich. Wszystko zależy od osoby. Daj czas, nie naciskaj, może sama się przekona 🥰
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jestem przerażona tym, jak mało dziś dzieci czyta, jak bardzo społeczne media odciągnęły od tej fascynującej pasji.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post! Też cztytałam jak byłąm mała, a teraz rzadko się to spotyka...
OdpowiedzUsuńU mnie w rodzinie wszystkie dzieciaki lubią książeczki ;) Najstarsza córka sama czyta, maluchy słuchają naszego czytania.
OdpowiedzUsuńWśród dzieci jest problem w tym że zamiast czytać, sięgają po konsole, komputery, komórki a nie po książki. Trochę w tym winy rodziców, którzy sami nie czytają - nie dają przykładu dzieciom. Sama zaczęłam czytać dzięki babci, a nie rodzicom ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę przerażające jest to, że dzieci nie czytają. To dzięki rodzicom czytam książki. Czytali mi zawsze na dobranoc, a potem kupowali różne książki na urodziny.
OdpowiedzUsuńDzieci nie czytają głównie dlatego, że odciągają je od tego lektury. Sama tak miałam. Jak poszłam do podstawówki przestałam czytać ze względu na środowisko, ale też to, że książki jakie narzucała szkoła były nudne i totalnie mnie do nich nie ciągnęło. Dopiero po kliku latach na nowo odkryłam magię czytania, ale lektur jak nienawidziłam tak nienawidzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia z bloga http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/
Nie wiem od czego to tak naprawdę zależy. Duża część pewnie leży po stronie charakteru. Duży wpływ mają też pewnie lektury. Choć ja w swoim życiu nie przeczytałam tylko 3 lektur 😁 Także nie jest ze mną az tak zle. Kinga
OdpowiedzUsuńJa uważam, że do czytania trzeba dorosnąć. Sama co prawda złapałam bakcyla jak byłam mała, ale mój brat zaczął więcej czytać dopiero po liceum, bo wcześniej ciągle wolał grać w gry komputerowe.
OdpowiedzUsuńNie wiem od czego to zależy, ale dwoje moich dzieci ma kompletnie różne ciągoty do czytania: jedno to mol książkowy, drugie to ma aż wysypkę jak łapie za książkę.
OdpowiedzUsuńJa jestem zdania, że nie można zmuszać dzieci do czytania. Jeżeli będzie chciało, prędzej czy później sięgnie po coś i tylko czas pokaże, czy przepadł, czy jednak naprawdę nie są one jego powołaniem. A jeżeli będzie się je wpychać, to powstanie uraz, który ciężko wyleczyć. To tak, jakby wymuszano od nas jedzenie szpinaku, bo przecież cała rodzina je lubi, więc TY TEŻ MUSISZ! Nie, to tak nie działa. Jeżeli nie chce czytać książek, a interesuje go sport lub inne zajęcie – trzeba pozwolić rozwijać tę „chciejkę”. „Żyj i daj żyć innym”.
OdpowiedzUsuńJa od dziecka bardzo lubiłam czytać. Jak sama nie umiałam, to prosiłam mamę, żeby mi przeczytała jakąś bajkę. Ale to prawda, dzieci są niechętne do sięgania po książki. A szkoda, bo tyle niesamowitości się w nich kryje. No ale co dziwnego, rodzice częściej sięgają po smartfony i tablety już książkę:) taki mają przykład dzieciaki.
OdpowiedzUsuńJa odkąd tylko nauczyłam się czytać pochłaniam książki jak szalona. Obecnie staram się przekonać do tego chrześniaka, na razie mi się udaje, bo uwielbia gdy mu czytam :D
OdpowiedzUsuńDo książek trzeba się przekonać. Wiem, sama po sobie, kiedy to czytanie lektur było wielką karą. Teraz zaś odłożenie książki, bo ktoś coś potrzebuje, to dla mnie największa kara ;)
OdpowiedzUsuńA ja mam wrażenie że tak samo jak kiedyś tak i teraz są dzieci które lubią czytać i te które nie lubię i ich liczba nie jesteś cale większą tylko wcześniej nie było Internet i i tyle się nie czytało o tym. Ja swoim dzieciom czytam widzę że sama czytam więc mam nadzieję że to ich zachęci do sięgnięcia po książki. A brat Poli jeżeli nie lubi czytać to nie musi może zająć się rzeczami które to interesują po za "ekranem" Jeżeli chodzi o naukę czytania najlepiej jest szukać, szukać i jeszcze raz szukać książek które zainteresują dziecko. Jeżeli lubi piłkę nożną warto sięgnąć po różnorakie książki o tej tematyce oraz gazety... A czy jako dorosły będzie sięgać po książki? Czytanie nie musi być pasją wszystkich ludzi. Warto jednak kształtować tą pasję w dzieciach :) ograniczając im dostęp do mediów
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak sama czekałam na wizyty w bibliotece. Początkowo chodziłam tam z rodzicami, a później już sama. To piękny czas, nie tylko ze względu na możliwość przeczytania kolejnej książki, ale też ze względu na to, że w bibliotece były różne gry, zabawy, rysowanie na konkursy. To było miejsce zastępujące dzisiejszą świetlicę.
OdpowiedzUsuń