niedziela, 25 sierpnia 2019

"Zanim zawieje wiatr" - Katarzyna Wójcik

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Gatunek: fantastyka 
Liczba stron: 656
Data premiery: 09.07.2018
Moja ocena: 5+/10

Recenzja pierwotnie ukazała się na portalu Popbookownik.

Wyznaczając sobie zadanie do wykonania, nigdy nie wiemy, co lub kto spotka nas na drodze ku jego realizacji. Jedno jest pewne – potrafimy znieść wiele, by osiągnąć cel. Nawet towarzystwo nielubianych i irytujących osób, bo kiedy niebezpieczeństwo czyha tuż za rogiem, trzeba porzucić negatywne emocje i uczucia, pozbywając się ich ze swojej podświadomości. Tworząc drużynę mamy większe szansę, by zwyciężyć. Jednak nie należy porzucać czujności i bezgranicznie ufać innym, gdyż każdy ostatecznie myśli tylko o własnych korzyściach a egoizm wpisany jest w ludzką naturę. Przygody bohaterów powieści Katarzyny Wójcik, Zanim zawieje wiatr, są tego idealnym przykładem.
Z debiutami tak już jest, że nigdy nie wiadomo, w jakim stylu są napisane. Muszę przyznać, że ja lubię dawać szansę takim nowościom. Czasami można się mile zaskoczyć i trafić na naprawdę dobrą lekturę. Kolejnym razem okaże się, że nie było warto ryzykować. Jednak zawsze powinno się samemu o tym przekonać. Mnie bardzo zainteresował opis książki, który dawał nadzieję na pełną intryg historię. Niestety po jej przeczytaniu okazało się, że nie jestem nią ani zachwycona, ani znudzona.
Świat Czterech Krain
Początkowe wydarzenia nie były dla mnie zbyt zachęcające i trochę czułam się nimi znużona. Bałam się, że tak będzie dalej – długie, skomplikowane opisy rozpraszały moją uwagę i wymagały skupienia. Jednak dalej było coraz lepiej – w końcu autorka musiała jakoś wprowadzić czytelnika w całą opowieść. Z każdą kolejną stroną rozbudza ona jego ciekawość a poznawane stopniowo postacie zapoznają go ze stworzonym przez nią fantastycznym światem. Poszczególne rozdziały dotyczą innego bohatera, co ułatwia odnalezienie się w tej obszernej rzeczywistości, opisanej na ponad sześciuset stronach.
Poznajemy w niej kilku głównych bohaterów – Nieznajomego, Yuna, Minę i Garetta, którzy znaleźli się na tej samej drodze poprzez postawienie przed sobą osiagnięcia identycznego celu. Każdy z nich wyrusza w wędrówkę po Czterech Krainach, by zdobyć cenne dla nich kamienie, których znaczenie ma historyczne korzenie. Los stawia ich w tym samym miejscu. Jednak pomimo tego, że podróżują razem, nie darzą się zbytnią sympatią, a własne towarzystwo traktują niechętnie. Chcąc osiągnąć swoje cele, muszą działać wspólnie, gdyż czyhają na nich karykaturalne stworzenia o potężnej sile, z którymi w pojedynkę sobie nie poradzą. Pomimo wspólnej wędrówki, każdy z nich myśli tylko o sobie i skrywa nie do końca przyjazne zamiary. Jak zakończy się ich podróż?
Przede wszystkim walka
W tej książce na pierwszy plan zdecydowanie wychodzą bijatyki zapoczątkowywane przez bohaterów podczas wyprawy oraz ich walki z potworami stojącymi im na drodze. Opisy wyglądu tych stworzeń są dość szczegółowe, co ułatwia czytelnikowi ich wyobrażenie. Nie brakuje tu brutalnych sytuacji wywołujących u odbiorcy strach i przerażenie. Autorka takim wydarzeniom poświęciła wiele uwagi i to one dominują w całej historii. Wiekszość osób występujących w powieści to wojownicy. Możemy przeczytać tu także o magicznych mocach ziół za sprawą młodej alchemiczki – Miny. Bardzo mało jest innych wątków w powieści. Niekiedy trafiamy na zabawne sytuacje, jednak są one tak nieliczne, że prawie niezauważalne. Poznajemy też w niewielkim stopniu przeszłość kilku osób, co urozmaica w pewien sposób akcję.
Nie zabraknie także spięć pomiędzy bohaterami. Dochodzi do nieporozumień, kłótni i niemiłych sytuacji. Towarzysze darzą się wyraźna niechęcią, dlatego ciągle czułam niepewność względem ich zamiarów.
Czegoś mi tu brakuje…
Zanim zawieje wiatr to opowieść, która potrafi zaciekawić, ale nie na tyle, by całkowicie mnie pochłonąć. Podczas czytania często traciłam wątek. Momentami trudno było mi się wciągnąć w akcję. Nie czułam nieodpartej potrzeby poznania dalszej jej części. Zabrakło w niej może czegoś bardziej realnego? Zakończenie nie jest jednoznaczne i nie wiem, czy mogę spodziewać się kontynuacji… Czas pokaże, co w planach ma autorka.

Jak do tej pory nic nie słychać o kontynuacji przygód owych bohaterów.

czwartek, 22 sierpnia 2019

Moja biblioteczka - cykl "Szkoła latania"


Szkoła latania 
Blisko chmur
Szept wiatru 

Cykl "Szkoła latania" Sylwii Trojanowskiej przeczytałam już dawno temu, ale chciałbym podzielić się z Wami swoją opinią o nim. "Szept wiatru" wygrałam w konkursie a dwie pierwsze części kupiłam w Empiku po promocyjnej cenie około dwunastu złotych za sztukę (uwielbiam takie promocje). Poniżej wstawiam Wam moją opinię na temat pierwszej części - "Szkoły latania", którą napisałam na portalu Lubimy czytać w 2017 roku. Niedługo planuję odświeżyć sobie tę trylogię i przekonać się, czy zrobi na mnie takie wrażenie, jak wówczas.

Moja opinia

Opowieść przyjemna, przeczytana chętnie i z zainteresowaniem. Miałam wrażenie, że główna bohaterka może zostać moją przyjaciółką. Zaangażowałam się w jej problemy i kibicowałam w walce o lepsze życie. Życie bez dodatkowych kilogramów. W rodzinie, w której prym wiedzie pewna narzucająca swoje zdanie ciotka - ciotka, która po porażce w swojej walce, uważa otyłość za coś pięknego, za coś, co powinno być powodem do dumy - w takiej atmosferze trudno jest przełamać się i zacząć walczyć z problemem. Jednak Kaśka ma przy sobie kochającą (szczupłą) mamę, która jest jej podporą i pomocą w osiągnięciu celu.

Poznajemy relację ważne życiowo. Wartość bliskości drugiej osoby w trudnych do realizacji zadaniach - to jak ważne jest, by nigdy nie pozostać z problemem samemu.

Poznajemy zakompkeksioną dziewczynę szykanowaną przez rówieśniczki, która staje się pewną siebie osobą z determinacją dążącą do zaakceptowania siebie za pomocą trudnej drogi w stracie nadwagi.

Kaśka stała mi się bliska także za sprawą swojej pierwszej miłości. Miłości dopiero rozkwitającej, ale już niełatwej. Maks poznany na grupie terapeutycznej anonimowych grubasów nosi ze sobą jakąś tajemnicę. Tajemnicę związaną z piękną blondynką, która nie chce pozwolić na jego szczescie z Kaśką. Jest to intrygujący wątek i jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy tych bohaterów, dlatego z chęcią sięgnę po kolejne części.

Szczególnie wzruszył mnie jednak wątek z udziałem przyjaciółki Kaśki. Jej problemy rodzinne wzbudziły we mnie złość, współczucie. Mam nadzieję, że zostaną rozwiazane, bo choć okrutne to często mają swoje odbicie w rzeczywistosci.

Inne książki autorki:

A gdyby tak...

Trylogia Sekrety i kłamstwa (Sekrety i kłamstwa, Prawdy i tajemnice, Powroty i wspomnienia)

Znacie twórczość Sylwii Trojanowskiej? Warto sięgnąć po jej kolejne powieści?

piątek, 9 sierpnia 2019

Kilka rad ze świata zabawek i krótki przewodnik po "Toy Story"

Źródło

Wszystko zaczęło się w 1995 roku. Wtedy widzowie po raz pierwszy mogli obejrzeć film animowany pod tytułem Toy Story. Wkraczając w świat zabawek trudno się z niego wyrwać, dlatego też w roku 1999 wszyscy niecierpliwcy doczekali się kontynuacji owej produkcji. Każdy wie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Disney postanowił po raz kolejny nasycić apetyty osób spragnionych poznania dalszych losów żyjących zabawek i w 2010 roku stworzył już trzecią odsłonę ich przygód. Po niespełna dekadzie od tamtego czasu właśnie dzisiaj odbyła się premiera czwartej części Toy Story. Zanim ta wiekopomna chwila nadszła, postanowiłam szybko przypomnieć sobie to, co w tej serii najważniejsze. Poznajcie zatem krótki przewodnik po krainie zabawek. Może uda się z niego wynieść coś dla siebie i swoich dzieci?

Zabawki mają swoje życie

W całej serii prym wiedzie kukiełka o pospolitym imieniu. Chudy, bo o nim mowa jest zabawką mieszkającą w pokoju Andy'ego. Pod nieobecność ludzi on i jego kompani ożywiają. Ten, kto ma styczność z dziećmi wie, że wcale nie jest to aż tak absurdalny pomysł. Przedmioty przeżywają niekiedy katusze z małych rączek, gdyż są na przykład zbyt mocno przytulane. Wydaje się więc, że w końcu mogą odetchnąć. Nic bardziej mylnego, bowiem ich głównym zadaniem zawsze jest niesienie radości swoim właścicielom. Chudy jest w stanie zbratać się ze swoim konkurentem i dla dobra chłopca zrobi wszystko. W tej części przygody dowiemy się, że zabawki pomimo tego, iż mają swoje życie nie przestają myśleć o dzieciach, które je kochają. Bądźmy zatem takimi "zabawkami" dla swoich pociech.

Zabawki to bohaterowie 


Kto oprócz Chudego występuje w tej historii? Warto poznać całą niesamowitą drużynę. Wiemy dobrze, że zabawki potrafią zdziałać cuda. Są z dziećmi od najmłodszych ich lat i potrafią ukoić wszelkie smutki. Mają także swoje charakterki. Możemy przekonać się o tym poznając znerwicowanego dinozaura Rexa i innych bohaterów Toy Story: jamnika o imieniu Cienki, świnkę-skarbonkę Ham czy pasterkę owieczek i grupę żołnierzyków. Zabawki to towarzysze naszych dzieci: uczą, bawią i są zawsze wtedy, kiedy ich potrzebują.

Zabawki mają swój dom

Przejdźmy teraz do drugiej części. W tej historii powieje trochę grozą. Chudy zostanie bowiem sprzedany chciwemu kolekcjonerowi zabawek. Na szczęście może liczyć na grupę przyjaciół, która przychodzi mu z odsieczą. Czy uda mi się powrócić do swojego domu? Cóż można wywnioskować z tego krótkiego opisu? Otóż, napiszę krótko: zabawki mają swój dom i bardzo nie lubią go opuszczać. Może nie wszystkie, z pewnością jednak są takie, które powinny zostać w nim na zawsze. Nie wyrzycajmy ich więc bez skrupułów, pozwólmy dzieciom pożegnać się z nimi na swój własny sposób.

Zabawki mają swoje miejsce 


Toy Story 3 to część, w której Chudy wraz ze swoimi przyjaciółmi trafia do przedszkola. Dzieci tam traktują ich w bardzo nieodpowiedni sposób. Bohaterowie planują więc wielką ucieczkę. Czy zakończy się ona dla nich sukcesem? Nie wszystkie zabawki lubią zmieniać właścicieli. Z pewnością nikt nie lubi znaleźć się w obcym miejscu. Jednakże idąc na przekór tej historii, zasugeruję, że warto się dzielić niepotrzebnymi i nieużywanymi zabawkami a zostawić te, które mają w naszym domu stałe miejsce i pilnować, by zawsze tam wracały. Nauczeni doświadczeniami Chudego powierzajmy je tylko w odpowiedzialne ręce, by nie zdezerterowały, ale mogły w nowym miejscu uwić sobie przyjemne gniazdko.

Zabawki są nieprzewidywalne

Jako, że premiera czwartej części przede mną trudno mi ocenić, co też można z tej historii wynieść dla dobra zabawek i naszych dzieci. Czy będzie to część godna poprzednich? Miejmy nadzieję, że tak. Na koniec nasuwa mi się na myśl taka uniwersalna rada: znajcie umiar i nie obsypujcie dzieci wieloma zabawkami. Coraz trudniej jest się im przyzwyczaić do jednej, gdyż w pudle czeka na nich pięćdziesiąt innych. Kupujmu je co jakiś czas. Może warto iść za przykładem Disneya i rozpieszczać nasze pociechy raz na kilka lat? To by była rewolucja! Niesłychana i z pewnością nierealna. Jednak pożartować zawsze można. Cała seria jako filmy animowane jest godna polecenia a czwarta część jest jej już definitywnym zakończeniem.