![]() |
Autor: Barbara Tarszkiewicz Tytuł: Dylemat Oliwii Black Wydawnictwo: Novae Res Data wydania: 17 września 2018 Liczba stron: 338 Moja ocena: 6,5/10
Z pewnością każdy z nas już niejednokrotnie stał przed poważnym dylematem, którego rozwiązanie nie należało do łatwych i przyjemnych. Zmuszeni dokonać pewnych wyborów staramy się rozważyć wszystkie za i przeciw takiej, czy innej decyzji. Niestety bywa też tak, że żadna z nich nie jest wolna od przykrych konsekwencji. Czasami musimy poświęcić nawet własne szczęście dla dobra innych. Bohaterka debiutanckiej powieści Barbary Taraszkiewicz znalazła się na życiowym rozdrożu – tocząc wewnętrzną walkę ze swoimi uczuciami musi postąpić tak, aby najbardziej nie zranić samej siebie. Jednak to los w życiu gra główną rolę i jak wiemy jest nieubłagany, gdyż często ma wobec nas zupełnie odmienne plany. . .
Przeszłość dąży do wygrzebania i powoli, małymi krokami daje o sobie znać.
„Dylemat Oliwii Black” to książka, którą miałam przyjemność przeczytać w ramach Book Tour organizowanego przez prowadzącą blog Subiektywnie o książkach oraz autorkę powieści. Zachęcona opisem oraz rekomendacjami postanowiłam zgłosić się i szczęśliwie trafiłam na listę uczestników. Przyznam szczerze, że nie do końca uległam urokowi tej historii, ale w ostateczności stwierdzam, że jest to powieść o wielkim potencjalnie z bardzo dobrym, zaskakującym zakończeniem. Poniżej więcej szczegółów o moich wrażeniach z lektury.
Wydawać by się mogło, że Oliwia Black ma wszystko czego potrzebuje dojrzała kobieta: męża, dziecko i stabilną sytuację materialną. Pozbawiona jednak została przez rodzinę niezależności. Czy zdecyduje się na pierwszy krok ku wolności i będzie miała siłę do walki o swoje szczęście? Ta historia to opowieść o sprawach trudnych i ważnych, między innymi porusza temat niespełnionego małżeństwa i poszukiwania własnego miejsca na ziemi. Pokazuje także, że trzeba mieć odwagę, by dążyć do realizacji własnych marzeń i nie pozwolić, by główna rola w swoim własnym życiu należała do kogoś innego.
Trudno mi jest wyrazić jednoznaczną opinię o tej książce. Ogólnie czytało się ją dość dobrze. Chociaż przeważająca część okazała się dla mnie trochę monotonna i zbyt przeciągana to z chęcią przeżywałam wraz z bohaterką jej życiowe rozterki. Najbardziej jestem zachwycona zakończeniem, które mnie zaskoczyło, na ostatnich stronach akcja nabrała tempa i wprawiła mnie w zdumienie. Autorka stosuje długie opisy z małą ilością dialogów. Szczegółowo przedstawia miejsca i otoczenie, w których znajdują się bohaterowie, dzięki czemu możemy wczuć się w klimat powieści a nawet przywoływać w wyobraźni panoramę Oslo, gdyż tam rozgrywa się znaczna część wydarzeń.
Oliwię możemy podziwiać za odwagę, podczas poznawania jej historii poczujemy współczucie, smutek, jednak nie zabraknie także pokrzepiającej nadziei. Wątpliwości, problemy i rozterki, które ją dosięgały nie były mi zupełnie obojętne, poniekąd stałam się na czas lektury najbliższą przyjaciółką pani Black, wczytując się w jej myśli, obserwując walkę z przeciwnościami pojawiającymi się na drodze ku samorealizacji zawodowej i spełnienia w miłości. Kluczowe znaczenie w braku poczuciu niezależności odgrywa teściowa kobiety. Eleonora gra pierwsze skrzypce w stworzonym przez siebie przedstawieniu o idealnej rodzinie z perfekcyjną – w domyśle – podporządkowaną jej, synową. Natomiast mąż protagonostki – Janusz, to niezwykle irytujący bohater, typowy maminsynek, który nie umie podjąć samodzielnej decyzji bez porozumienia ze swoją rodzicielką.
Wątek miłosny w tej powieści jest dość szablonowy, Oliwia dostaje szansę na nową, świeżą miłość i lepsze życie. Relacja z tajemniczym znajomym poznanym podczas podróży służbowej opisana jest w niemal poetycki sposób. Jeśli lubicie takie patetyczne wtrącenia to będziecie czerpać przyjemność z czytania. Jak już wcześniej wspominałam zakończenie sprawiło, że w ostatecznym rozrachunku historia Oliwii zrobiła na mnie wrażenie. To ono wprawia w osłupienie i potwierdza hipotezę, że los może całkiem pokrzyżować plany i w pewnym sensie dokonać wyboru za nas.
Warto jeszcze wspomnieć, że tytułowa bohaterka jest wzorem dla kobiet, które duszą się w swoim niby idealnym życiu, gdzie opinia innych liczy się bardziej niż ich własna. Muszą podporządkować się stawianym im wymaganiom tracąc przy tym szansę na własne szczęście. O tym między innymi jest ta książka.
Dylemat Oliwii Black to dobra książka, któr zachwyciła mnie swoim zakończeniem, co jest dowodem tego, że autorka potrafi zaskoczyć czytelnika. Czekam na kolejne jej powieści. Myślę, że będą coraz lepsze.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Subiektywnie o książkach oraz autorce Barbarze Taraszkiewicz.
|
poniedziałek, 25 lutego 2019
"Dylemat Oliwii Black" - Barbara Tarszkiewicz
niedziela, 17 lutego 2019
"Złota ćma. 24 niesamowite opowieści" - Jędrzej Fijałkowski
poniedziałek, 11 lutego 2019
"Wysłannicy. Larista" - Melissa Darwood
![]() |
Tytuł: Larista Cykl: Wysłannicy, tom 1 Autor: Melissa Darwood Wydawnictwo: Kobiece Liczba stron: 320 Moja ocena: 8/10 |
Nieważne jak bardzo chcielibyśmy, nie jesteśmy w stanie wygrać ze swoim przeznaczeniem. Larisa wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia – ma nadzieję, że wkrótce spotka tego jedynego. Kiedy poznaje Gabriela, nadzieja ta przeradza się w rzeczywistość. Nie przypuszcza jednak, że będzie ona tak skomplikowana. Gabriel nie jest zwykłym człowiekiem, a oprócz niego pojawia się także Daniel. Kim są mężczyźni? Czy Larisa zazna w końcu upragnionej miłości? Wydawnictwo Kobiece coraz bardziej rozpieszcza swoich czytelników – zwłaszcza tych młodszych – wydając w serii Young debiut Melissy Darwood z 2013 roku w wersji zmienionej i uzupełnionej, która jest jednocześnie pierwszym tomem nowego cyklu Wysłannicy.
L’amore a prima vista
Ta łacińska sentencja nie oznacza nic innego jak: „miłość od pierwszego wejrzenia”. Główna bohaterka powieści, Larisa, jest wrażliwą osiemnastolatką o romantycznej duszy, która z niecierpliwością czeka na prawdziwe uczucie, miłość do końca życia. Bezgranicznie wierzy w przeznaczenie. Czy jej wiara jest naiwna, czy miłość od pierwszego wejrzenia naprawdę się zdarza? To pozostawiam indywidualnej ocenie. Być może taka miłość może się komuś przytrafić. Nie zaprzeczam, że istnieją szczęściarze, którzy przeżyli takie uczuciowe doświadczenie. Osobiście wierzę w przeznaczenie (chociaż niekoniecznie to w miłości), dlatego też bardzo chciałam przeczytać tę książkę i cieszę się, że ukazało się jej nowe wydanie.
Kompozycja powieści ułatwia odnalezienie się w wykreowanym przez autorkę świecie, gdyż narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, w głównej mierze przez Larisę, ale także przez Gabriela. Już sam początek historii jest niesamowicie klimatyczny i wciągający. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału napisanego z perspektywy Larisy wiedziałam, że znalazłam się na drodze ku przygodzie nie z tego świata, od której trudno będzie się oderwać. Larisa jest uczennicą ostatniej klasy liceum, a w dniu swoich osiemnastych urodzin budzi ją sen, od którego wszystko się zaczyna. Sen, który może stać się rzeczywistością…
Guardianie kontra Tentatorzy
Larisa niespodziewanie spotyka mężczyznę ze swojego snu. Ich pierwsze spotkanie nie należy do najprzyjemniejszych i wzbudza w dziewczynie sprzeczne emocje. Jednak z czasem lepiej poznaje Gabriela i czuje, że może połączyć ich coś wspaniałego. Niestety na drodze staje im Daniel – niepoprawny kusiciel, który zagraża bezpieczeństwu dziewczyny. Dlaczego chce jej zrobić krzywdę, jaki ma w tym cel? Jaką tajemnicę skrywa Gabriel? Czy Larisa będzie w stanie zaakceptować prawdę i poświęcić się dla miłości? Melissa Darwood stworzyła alternatywny świat, który rządzi się swoimi prawami. Nie chcąc wnikać w szczegóły, wspomnę tylko, że toczy się w nim walka pomiędzy Wysłannikami o życie człowieka. Wszystkie jego aspekty pasują do siebie idealnie. Autorka wprowadza nas w ten wyimaginowany świat krok po kroku, intrygującymi opisami wzbudzając ciekawość. Zapoznaje nas z historią Guardianów i Tentatorów w sposób przejrzysty i zrozumiały. Wszystko tu ma swój sens, jest ze sobą zespolone i tworzy fantastyczną całość.
Akcja powieści rozgrywa się w Polsce. Jednakże podczas czytania miałam nieodparte wrażenie, że dzieje się to gdzieś dalej w świecie, dopóki nie natrafiłam na nazwę Stary Las. Być może wpływ na to miało imię głównej bohaterki – takie oryginalne i niespotykane w naszym kraju. Dodatkowo nietuzinkowe opisy krajobrazów i otoczenia wywołują wrażenie, że jesteśmy w odległej rzeczywistości. Darwood swoim stylem, opisami i charakterystyką postaci naprawdę potrafi przenieść czytelnika w nieznaną czasoprzestrzeń. Muszę przyznać, że to poniekąd dezorientujące uczucie jest także niesamowite i dawno nie doświadczyłam czegoś podobnego podczas czytania książki pióra polskiej autorki.
Kamuflowany egoizm a bezinteresowna pomoc
Obok świetnej formy książka ma również niebanalną treść, zawierającą wartościowe aspekty i przesłania. Poruszony jest tu temat natury człowieka w zderzeniu z udzielaniem pomocy drugiej osobie. Poznając bohaterów, poznajemy także ich poglądy na ten temat, rozważania o tym, czy człowiek decydując się na udzielenie pomocy, kieruje się tylko chęcią zysku, czy też robi to z dobrego serca. Czy przed zainteresowaniem się cudzym problemem należy rozważyć, jaką pozycję zajmuje on w społeczeństwie oraz czy pomagając mu, osiągniemy jakąś korzyść? Gabriel ma bardzo krytyczne zdanie na temat zachowania ludzi w takich sytuacjach…
Kolejnym dość ważnym tematem podjętym przez Darwood jest zdolność ludzi do poświęceń, także dla drugiego człowieka. Sytuacje ukazane w powieści dają potwierdzenie, że jesteśmy w stanie poświęcić wiele dla swoich bliskich, wliczając w to nawet życie. Po takim heroicznym kroku zawsze należy się nagroda, jeśli nie w tym, to już w innym świecie… Uwielbiam książki z przesłaniem, które nie tylko relaksują, ale także zmuszają do refleksji. I taka właśnie jest „Larista”.
Wielki plus dla całości
Z uwagi na ten wartościowy przekaz, ale także inne aspekty takie jak ciekawi bohaterowie, interesujące opisy czy pomysłowe zestawienie dobra ze złem, książkę uznaję za ciekawą i polecam jej lekturę nie tylko nastolatkom. Nie ma zbyt wiele minusów, czyta się ją z przyjemnością i autentycznym zaangażowaniem. Chociaż akcja nie nabiera zawrotnego tempa, nie pochłania w całości i nie wyróżnia się niczym spektakularnym, to w ostatecznym rozrachunku gwarantuje zaskakującą, a na pewno wciągającą i fantastyczną przygodę z romansem w roli głównej. Przyjemna, przeplatana elementami powagi lektura zapewni czytelnikowi miłe wrażenia podsycając emocje niektórymi scenami. Odstraszyć może jedynie tych, którzy łatwo ulegają rozproszeniu, bo momentami wymaga skupienia i przemyśleń ze strony odbiorcy.
Wszystkie układanki zawarte w powieści są ze sobą idealnie połączone i tworzą bardzo dobrą całość, na której przeczytanie nie żal poświęcić czasu. Historia może nie wzrusza, ale mimo to zmusza do przemyśleń nad pewnymi aspektami funkcjonowania człowieka w społeczeństwie. Larista jako pierwszy tom cyklu Wysłannicy zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po następne części, na które z zainteresowaniem czekam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)