Autor: Nicholas Evans
Tytuł: Zaklinacz koni
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 03.12.2021
Liczba stron: 350
Ocena: 7,5/10
Recenzja powstała na podstawie artykułu, który napisałam dla portalu Popbookownik.
Zaklinacz koni, to książka, która premierę w Polsce miała w 1966 roku. Doczekała się również ekranizacji i – wnioskując po pozytywnych opiniach umieszczonych na różnych portalach – została doceniona w środowisku literackim i filmowym. Muszę przyznać, że po raz pierwszy zainteresowałam się nią, widząc zapowiedzi wydawnictwa Zysk i S-ka na grudzień 2021 roku. Wznowienie tej opowieści wyróżnia się twardą oprawą i sprawia naprawdę imponujące wrażenie. Zaintrygowana opisem tej historii postanowiłam zamówić tę książkę i przekonać się samej jakie wywrze na mnie wrażenie. Przyznam szczerze, że historia okazała się naprawdę ciekawa, jednak mam mieszane odczucia. Spodziewałam się czego więcej, chciałam przeżyć ją całą sobą, jednak nie wywarła ona na mnie aż takiego wrażenia. Mimo wszystko warto było ją poznać i przeczytać, gdyż jest nietuzinkowa, oryginalna i mimo wszystko naprawdę wyjątkowa.
Niewątpliwie powieść ta należy do grupy
książek problematycznych, poruszających kilka istotnych w życiu kwestii.
W jednej historii autor dotknął mnóstwa ważnych tematów. Pierwszym z nich jest miłość do koni i
więź człowieka z tym wyjątkowym stworzeniem. Kolejnym zaś akceptacja
własnego losu, podniesienie się po porażce i walka ze słabościami po
tragicznych wydarzeniach. Jak przetrwać, kiedy zostaje okaleczona nie
tylko dusza, ale także ciało córki, traci się ciężko wypracowane
stanowisko i uporządkowane życie? Na dodatek Nicholas Evans postanowił
ukazać zarówno piękno, jak i ból niespodziewanej miłości. Z tym
wszystkim musiała poradzić sobie Annie MacLean – jedna z głównych bohaterek. Jak jej się to udało? Najlepiej
będzie, jeśli sami przeczytacie tę powieści i koniecznie obejrzycie
film, bo według mnie to dopiero ekranizacja oddaje całe piękno tej
niezwykłej historii.
Trzeba przyznać, że Nicholas Evans jest
wybitnym kreatorem postaci. Ukazał drogę protagonistki, od dzieciństwa
aż po dorosłe życie, w tym sytuację rodzinną. Annie to matka i żona, a
jednocześnie kobieta silna, niezależna, próbująca osiągnąć sukces. Bohaterkę poznajemy w środowisku
wykonywanej pracy. Kiedy ona przebywa w apartamencie w Nowym Jorku, mąż z
córką spędzają czas na ranczu. Od razu można zauważyć, że Grace ma
silniejszą więź z ojcem niż z matką. Maluje się w naszej wyobraźni obraz
kobiety stanowczej, która osiągnęła sukces nie bez wysiłku, ale
zawziętością i stanowczością. Poza tym w miejscu pracy używa
panieńskiego nazwiska, co też można przyjąć za oznakę indywidualności i
niezależności. Jednak mimo silnego zaangażowania w życie zawodowe, nie
zapomina o rodzinie i swoich innych obowiązkach. Dba także o formę i
zdrowy wygląd. Trzeba też dodać, iż nie miała łatwego startu. Jako
Angielka nie mogła liczyć na wsparcie w środowisku zawodowym, a mimo to
awansowała i stała się redaktorką naczelną w poczytnym nowojorskim
czasopiśmie. Z jej postawy bije odwaga, bohaterka umie pracować w
warunkach stresujących i zarządzać grupą ludzi, by osiągnąć jak
najlepsze efekty. To diwa sukcesu, która pokazuje, iż warto walczyć o
swoje i wyjść z ukrycia, pomimo wszelkich trudności.
Powieść tak naprawdę dotyczy historii jednej rodziny. Matka – kobieta niezależna, silna i robiąca karierę w czasopiśmie. Ojciec – prawnik, spokojny i kochający mąż oraz córka, która ma lepsze relacje z tatą. Jej pasją jest zaś jazda konno. W pewien feralny dzień Grace ulega wypadkowi i to wydarzenie wywraca
świat całej trójki o sto osiemdziesiąt stopni. Do ich spokojnego i
poukładanego życia wtargnął chaos, niepokój o przyszłość, a relacje w
rodzinie stały się coraz bardziej napięte. Annie jest pewna, iż
uzdrawiając konia, który również bardzo ucierpiał w wypadku uratuje
także swoją córkę, nie tylko jej zdrowie, ale także duszę. Determinacja
kobiety jest pełna podziwu i uznania. Znajduje zaklinacza koni, który ma
uleczyć zwierzę. Jednak przewrotny los lubi płatać wiele figli. Jak
dalej potoczy się historia protagonistki, każdy musi przekonać się sam.
Jedno jest pewne, zakończenie na pewno zaskoczy wszystkich, a cała
opowieść stanowi podstawę do wielu refleksji i rozmyślań oraz analizy
zachowania człowieka w różnych okolicznościach i niespodziewanych
sytuacjach życiowych.
Czytelnik angażuje się w przeżycia bohaterów,
choć momentami odnosi się do nich z dystansem, swobodą i chłodnym
umysłem. Oczywiście w zależności od danej osoby te odczucia mogą być
inne, ale mi w stylu pisania autora zabrakło właśnie przekazu głębszych
emocji, bym bardziej zaangażowała się w wydarzenia. Co nie oznacza, że
nie doceniam pracy pisarza i fabuły, którą stworzył. Z pewnością
podziwiam to, jak wspaniale wykreował postać Annie MacLean i pozwolił
nam „poznać” silną kobietę.
Nadmienię jeszcze, iż tę historię uznaję
za naprawdę ciekawą, ale czytanie jej nie pochłonęło mnie bez reszty.
Spodziewałam się czegoś więcej, chciałam przeżyć ją całą sobą, jednak
nie wywarła ona na mnie aż takiego wrażenia. Mimo wszystko, warto było
poznać tę opowieść, gdyż jest nietuzinkową i naprawdę wyjątkowa.
Protagonistka, a zwłaszcza jej silny charakter, zrobiła na mnie ogromne
wrażenie.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk i S-ka.
Jestem bardzo ciekawa książki i chętnie skuszę się na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to jedna z tych książek które mogą być ciekawą lekturą na wieczór.
OdpowiedzUsuńJako nastolatka lubiłam takie książki
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam w planie tą lekturę i jakoś mi umknęło. Czas to nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńMiło można spędzić czas z tą lekturą i czekam na moje wrażenia z lektury.
OdpowiedzUsuń